Tańcząca ze Światem

Tańcząca ze Światem – motocyklem przez Amerykę Centralną

Na dwóch kółkach

Była sobie mała dziewczynka, która miała wielkie marzenie: przejechać na motocyklu z Meksyku do Panamy. To miało być dokończenie podróży po Ameryce Łacińskiej. Marzenie było tak mocne, że dziewczynka zmieniła pracę, aby szybciej zarobić na jego realizację. W międzyczasie miała jednak wypadek na motocyklu i wszystko stanęło pod znakiem zapytania. Dziewczynka jednak nie dawała za wygraną. Pomimo próśb i gróźb, pomimo straszenia, że już w Meksyku ją zastrzelą, a droga do Panamy prowadzi przecież przez niebezpieczne kraje Ameryki Łacińskiej… dziewczynka naiwnie wierzyła w spełnienie marzenia. Poleciała do Meksyku i tam zasiedziała się aż 4 lata… Ale to nie opowieść o Meksyku, tylko o Ameryce Centralnej. W końcu nadszedł ten dzień, w którym wsiadała na Juanitę i pojechała. Jechała przez Meksyk, Gwatemalę, Salwador, Honduras, Nikaraguę, Kostarykę i Panamę, by dotrzeć na koniec drogi, dalej była już tylko dżungla… Panama okazała się dużo bliższa, niż się wydawało! Dziewczynka spełniła marzenie!

Od wyjazdu z Meksyku była w drodze 2 miesiące przejeżdżając przez Amerykę Centralną prawie 7 tysięcy kilometrów (kręta to była droga). Zdecydowała się na jazdę tylko wybrzeżem Oceanu Spokojnego. Dlaczego? Odpowiedź na końcu!

Podczas wyprawy zaskoczyła ją cała masa rzeczy:
Gwatemala – TOP 1 w zakresie kultury, tam wszędzie widać indigenas (tubylców)
Salwador – nie jest prawdą, co mówią o niebezpieczeństwie. Salwador stał się jednym z najbezpieczniejszych krajów latynoskich… Ludzie są tam tak sympatyczni, jak w żadnym innym kraju, no chyba że w Kostaryce… i te pupusas mniammm 🙂
Honduras – w tej wyprawie był tylko szybkim przejazdem, więc konieczna jest ponowna podróż, aby móc się wypowiedzieć 🙂
Nikaragua – czynne wulkany, kolonialne miasteczka, duży wiatr i jeszcze większe fale. Zdecydowanie kraj wart odwiedzenia!
Kostaryka – mogłabym napisać książkę: Jak zakochałam się w Kostaryce, ale na razie napiszę tylko tyle, że przyroda powala na kolana, ludzie tym bardziej. Tikos (mieszkańcy Kostaryki) są tak życzliwi, że zamieszkałabym tam nawet dziś!
Panama – mało odwiedzana, a szkoda. Lasy deszczowe, lokalna kultura, piękne plaże… tylko te wszechobecne śmieci… ehhhh. Poza tym mieszkańcy Panamy wygrali mój konkurs na najgorszych kierowców Ameryki Centralnej. Nagroda? Wysłać ich wszystkich ponownie na kurs i trochę uspokoić. Jacy oni zestresowani…

Każdy kraj ma swoje „coś” co sprawia, że warto go odwiedzić i wrócić:
Jedzenie – wszędzie podstawą kuchni jest kukurydza, ryż, fasola i awokado, ale to pupusas w Salwadorze skradły moje serce!
Muzyka – odkryłam cumbię z Kostaryki (tańczą ją inaczej niż w pozostałych krajach), typico panamenio i muzykę karaibską z Panamy.
Zwierzęta – w Kostaryce i Panamie bez problemu można spotkać leniwce, za to w każdym kraju były małpy, ptaki (w tym najbardziej zauroczyły mnie quetzale).
Zaskoczenie – nie spodziewałam się, że takie małe kraje mogą być tak różnorodne i mieć tak odmienną kulturę. Pomimo tego, że łączy je język i religia, to zakłamaniem byłoby mówienie o Ameryce Centralne jak o wspólnej kulturze.

Moje marzenie zostało zmienione w plan: wrócić na motocyklu z Panamy do Meksyku! A może i pojechać dalej na Alaskę. Czekajcie na rozwój sytuacji, wkrótce więcej informacji! 🙂

Scroll to Top